PlayStation jest, zaraz po kole, najlepszym wynalazkiem ludzkości. Odkąd istnieje, gram Barceloną (pomijam mały „skok w bok” na samym początku, kiedy to grałem Milanem). Nie potrafię powiedzieć, ile meczów w wirtualu rozegrałem w ciągu ostatnich lat, ale było ich z grubsza przynajmniej cztery razy więcej niż tych w świecie realnym. Klasykiem z czasów Milanello były moje pojedynki z Nestą: przyjeżdżaliśmy wcześnie rano, o 9.00 jedliśmy śniadanie, po czym zamykaliśmy się w pokoju i graliśmy aż do 11.00. Później trening, obiad i z powrotem do konsoli, tym razem do 16.00. Życie pełne poświęceń. Nasze pojedynki aż kipiały adrenaliną. Obaj wybieraliśmy Barcelonę. Barça przeciwko Barsie. Pierwszym piłkarzem, jakiego wybierałem, był Samuel Eto’o, najszybszy ze wszystkich – ale i tak często przegrywałem z Sandrino. Wkurzałem się wtedy, rzucałem padem, żądałem rewanżu i znowu przegrywałem".