Na samym początku pytali się mnie, czy jestem 'madridistą' i mówiłem, że nie. Dopiero z czasem zacząłem mówić, że tak. Myślę, że to normalne. Nie może być tak, że ktoś już pierwszego dnia przychodzi do klubu i mówi, że jest 'madridistą'. Dla mnie taka osoba jest fałszywa. I tak jest w każdym klubie. Przychodzisz do nowego zespołu i nie możesz mówić, że to jest twoja miłość. Możesz podziwiać ten klub, utożsamiać się z nim czy z projektem sportowym. Potem zaczynasz czuć to bardziej, bo mijają dni, miesiące i lata. Poznajesz dużo lepiej całe środowisko. To samo miałem w Interze. Przed przyjściem do tego klubu, nie wiedziałem o nim nic. Mogę mówić, że należę do Interu, ponieważ podpisałem z nim kontrakt. Ale żeby mówić, że byłem za tym klubem przez całe życie? Tak nie było. A zatem kiedy przechodziłem do Realu, to pytanie o moje 'madridismo' było złośliwe. Wcześniej grałem przez 5 lat w innym klubie i pierwszego dnia nie będę opowiadał, że kibicuję całe życie Realowi.