Podobają mi się też tatuaże. Straciłem już rachubę, ile ich mam. Pewnego dnia poszedłem do centrum handlowego w Santos, do studia z wielkimi, szklanymi witrynami. Po chwili zebrał się spory tłum ludzi patrzących, co rysują mi na skórze. Podoba mi się ten rodzaj uwagi. Sam proces tatuowania nie jest zbyt przyjemny, ale myślę, że efekt jest tego wart. Mam na ramieniu wytatuowane imię mojego syna: Davi Lucca, i datę jego urodzin, tuż przy szyi słowo "blessed" (błogosławiony), na jednej ręce imię mojej mamy, a na drugiej – siostry. "Deus e fiel" (Bóg jest wierny) można przeczytać na moim lewym nadgarstku, "ousadia" (odwaga) na lewym stawie skokowym, a "alegria" (radość) na prawym. Mam także wytatuowane: koronę, serce i symbol nieskończoności oraz fragment z Listu do Koryntian 9,24-27 po portugalsku. No i oczywiście musiałem zrobić też tatuaż – to ten na klatce piersiowej – w hołdzie mojemu największemu idolowi. Mojemu ojcu".