W obronie kadry przez długie lata rządził Tomek Hajto, pseudonim „Gianni”. Dostał tę ksywkę w czasie jednego ze zgrupowań kadry, za kadencji Janusza Wójcika. Zapomniał wtedy kąpielówek i poszedł kupić nowe.
– Ja kupuję tylko frmy Gianni Versace – powiedział i w ten sposób został na długie lata „Giannim”. Rzeczywiście, pozostawał wierny tej jednej marce i jak kiedyś bielizny zapomniał wziąć Radek Kałużny, Hajto zaprowadził go do sklepu Versace. Po kupieniu kilku par maj tek, „Kałuża” skomentował:
– Przecież ja bym miał za tyle cały kon te ner atlanticów.
„Hajtowy” – bo tak też na niego mówiliśmy – lubił szpanować pieniędzmi, ale miał w tym niezaprzeczalny urok. Owszem, czasami trochę przeginał, ale zazwyczaj mieliśmy spory ubaw. Na przykład wtedy, gdy przychodziła kelnerka, a Tomkowi niby przez przypadek z kieszeni wypadała „kanapka” z banknotów.
– Oj, przepraszam – mówił i podnosił z ziemi zawiniątko o wartości półrocznej
wypłaty przeciętnego człowieka.