Fangol.pl

Bohater z dzieciństwa? Gerrard.

Uwielbiam angielskie stadiony, fani są niezwykle wierni. Widziałem kibiców Newcastle oklaskujących zawodników po spadku. Gdyby to się przytrafiło w Hiszpanii, to kibice czekaliby na nas z kijami. Kiedy skończyłem grać, poszedłem na mecze dwóch klubów, które śpiewają You’ll Never Walk Alone. Zobaczyłem Liverpool vs Everton na Anfield. Grałem tam dwa razy, dotknąłem tego znaku na Anfield. Potem pojechałem jako kibic. Benitez był trenerem i Luis Garcia załatwił mi bilety. Czy ktoś nas rozpoznał? Tylko raz. Pojechałem też na mecz Celtic vs Milan na Elland Road? [przerwa] Nie, Parkhead. Celtic to Parkhead. Poszedłem z przyjaciółmi i stałem wśród kibiców. Miałem na sobie szalik. Chciałem usłyszeć You’ll Never Walk Alone przed grą i poczuć to jako fan. Cóż za genialna atmosfera! Uwielbiam ten sposób kibicowania.

To wszystko jest zbyt szalone. To jest naprawdę nieprawdopodobne. Dziękuję zespołowi, wszystkim ludziom na całym świecie, kibicom oraz tym, którzy przyszli na stadion. To był dla nas specjalny wieczór. Naprawdę ciężko mi, coś więcej powiedzieć. Pierwszy mecz w Paryżu był dla nas naprawdę ciężki, ale ta nasza dzisiejsza reakcja była wyjątkowa, historyczna. Musieliśmy wierzyć w awans do samego końca. To jest właśnie piłka nożna. Kilka tygodni temu widzieliśmy podobną sytuację na Superbowl. Dzięki temu wiedzieliśmy, że takie rzeczy są możliwe w sporcie. To jest właśnie Barcelona. Możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy najlepszą drużyną na świecie. Chcemy iść jeszcze dalej i dalej marzyć.