Były komplikacje, żona nie czuła się najlepiej. Poszedłem do Radka Murawskiego i spytałem się czy mogę opuścić zespół, mimo tego, że mamy mecz z Legią. Powiedział: „Bierz samolot i leć”. Ale zaoponował trener: „Musisz zostać, bo gramy strasznie ważny mecz na Legii; potem polecisz”. W tym „strasznie ważnym” meczu wszedłem z ławki rezerwowych na... 13 minut. To bolało. Nie mogłem być w szpitalu w chwili, gdy moja żona rodziła. To taki moment, w którym kobieta potrzebuje obecności swojego męża, a ja nie mogłem z nią być... Wierzę w istnienie równowagi na świecie i tego, że dobro, które dajesz, wraca do ciebie. Kiedy w końcu poleciałem do Gemmy, powiedziałem jej, że musi ze mną wrócić do Polski. Przyznała mi rację, mówiąc, że mamy tylko jedno życie i musimy być blisko siebie. Od tego momentu mieszkamy we trójkę w Gliwicach.