We wszystkich klubach w jakich grałem, miałem rywala, który mógł mi zabrać miejsce w wyjściowej jedenastce. Jednego dnia to był Bale, innego Isco, i zawsze musiałem dać sobie radę. Tutaj w Paryżu byłem chyba zbyt spokojny i kiedy nagle ta sytuacja się zmienia, to musisz zmienić swoje nastawienie i zareagować. Wydaje mi się, że nie przywiązywałem wystarczająco dużej uwagi i kiedy do klubu przybyli Draxler z Guedesem, to zdałem sobie sprawę, że tracę moje miejsce. Wtedy się ogarnąłem i wszystko zaczęło iść dużo lepiej.