My wtedy równocześnie robiliśmy transfery Bereszyńskiego i Linettego. I to z tym pierwszym podpisaliśmy wcześniej kontrakt i trzymaliśmy w tajemnicy. A z Karolem dogrywaliśmy temat, papiery gotowe. Tylko potem – za wcześnie – wyszła sprawa „Beresia”. I zrobiło się takie totalne zamieszanie, że Maciek (Wandzel) mówi: – Zostawmy już tego Karola w spokoju, to będzie hekatomba… A jeszcze można było to spokojnie domknąć.