Bartka Bereszyńskiego, chociaż z wieloma zawodnikami mam super kontakt, jesteśmy wręcz na stopie przyjacielskiej. Natomiast co do „Beresia” – lubię tego koleżkę, mentalnie mi odpowiada. Swoją postawą, charakterem, zaangażowaniem naprawdę imponuje. Dużo wygrał, pokazał, że ma jaja, dostał łomot parę razy i zawsze się podnosił, na koniec za dobre pieniądze poszedł do Serie A. A jak przychodził to darli z niego łacha. Ja lubię takie historie, to kwintesencja piłki. Chociaż uważam, że wtedy jak braliśmy Bartka, to powinienem był się postawić Maćkowi Wandzlowi i jednak wziąć też Karola Linettego.