Na jednym z treningów przed finałem znalazłem 10 groszy. Moneta leżała w trawie. Myślę sobie: „Schylę się po nią, a co mi tam, kiedyś nie podniosłem monety i w najbliższym meczu miałem trzy 100 proc. sytuacje i wszystkie spierdzieliłem.” Włożyłem monetę w dres, który poszedł do prania. W finale okazało się, że dostałem ten sam dres. Zaglądam do kieszeni i... dziesięciogroszówka nie zniknęła! Zakładając ochraniacze, wrzuciłem 10 groszy na szczęście do skarpety. Musisz znaleźć sobie jakiś talizman i w to wierzyć. Kiedyś było 12 groszy Kazika, teraz jest 10 groszy Siemaszki. Po kulisach finału Arka-TV zrobiło się głośno o tej dziesięciogroszówce. W sobotę na „Górce”, gdy świętowaliśmy z kibicami zdobycie Pucharu Polski, jeden z kibiców krzyczał: „Siema, oddaj 10 groszy!”.