Od chwili, gdy pojawiły się pogłoski o tym transferze, przekonywałem Wojtka, że musi pójść do Juventusu. Nie było żadnej lepszej opcji. Do Arsenalu wracać nie mógł, choć przez jakiś czas ważyły się losy Arsene Wengera. Kiedy jednak się okazało, że Francuz zostaje na The Emirates, drzwi klubu zostały przed Szczęsnym zatrzaśnięte. Wojtek popełniłby sportowe samobójstwo, gdyby wrócił do Londynu. Myślę, że Wenger nie cenił Polaka, jak na to zasługuje, a ten słynny papieros pod prysznicem, na którym przyłapano Wojtka, dał tylko Francuzowi pretekst, by się go pozbyć. Konsekwencją było to, że Wojtek stracił miejsce w reprezentacji Polski. Patrzyłem na to wszystko z dużą obawą, na szczęście Szczęsny zagrał Wengerowi na nosie swoją postawą w Romie. Jego talent docenił Juventus, a przede wszystkim sam Gianluigi Buffon. Fakt, że polski bramkarz został wyznaczony na następcę takiej legendy, mówi za siebie. Jest na świecie kilka klubów, którym się nie odmawia. Real, Barcelona, Bayern, Manchester United. Do tej grupy należy Juventus. Te kluby dają przywilej pracy i gry z najlepszymi piłkarzami świata. Wojtek nie mógł odmówić.