W poniedziałek o godzinie 11:30 rozpoczęło się przesłuchanie Cristiano Ronaldo w sądzie w podmadryckiej miejscowości Pozuelo de Alarcon. Portugalczyk składał zeznania w sprawie podejrzenia o oszustwa podatkowe w latach 2011-2014 na łączną kwotę 14,7 mln €. Całe przesłuchanie trwało 1,5 godziny, a Ronaldo odpowiadał na pytania zarówno ze strony prokuratury, jak i swoich adwokatów. Hiszpańskie media podają, że Portugalczyk był nieugięty w zeznaniach i twardo trzymał się swojej wersji, iż jest niewinny. Ponadto gwiazdor Realu miał powiedzieć do sędziny zdanie: „Gdybym nie nazywał się Cristiano Ronaldo, nie byłoby mnie tutaj”. Prowadząca proces Mónica Gómez Ferrer odpowiedziała piłkarzowi, że wiele anonimowych osób również znalazło się w takiej sytuacji, jednak ten tylko powtórzył swoje wcześniejsze słowa. Po zeznaniach piłkarz miał pojawić się przed sądem i udzielić wypowiedzi zgromadzonym mediom, jednak w jego miejsce pojawił się Iñaki Torres, szef ds. komunikacji w agencji Gestifute, który poinformował, że Ronaldo odjechał do domu, a zamiast wypowiedzi piłkarza wszyscy dziennikarze otrzymają na skrzynkę pocztową oficjalne oświadczenie Portugalczyka. Decyzja ta została bardzo źle odebrana przez zgromadzonych dziennikarzy, którzy wygwizdali Torresa.