Mam na myśli jego wpisy na twitterze. Dziś jest w długiej poczekalni. Nie wykluczam, że nasz szef – Marian Kmita tą karę kiedyś skróci lub anuluje. Wiem, że kibice, zwłaszcza Legii mieli do Wojtka określony stosunek. Tym osobom nie podobała się jego krytyka. W moim przekonaniu: Wojtek fajnie czyta piłkę, po drugie ma dużo trafnych spostrzeżeń. Ale czasami, podobnie jak Janka Tomaszewskiego gubiła go forma, a nie treść. Wydaje mi się, że czasami można powiedzieć to samo, lecz słowami parlamentarnymi i ładniejszymi, niż niezwykle dosadnymi. Wtedy treści Wojtka zostałyby inaczej przyjęte. A tak kibice koncentrowali się bardziej na formie i ekspresji wypowiedzi Wojtka, oceniali go jako człowieka przez pryzmat sposobu komunikacji z otoczeniem, poprzez opinie w mediach społecznościowych czy poprzez jego wypowiedzi w telewizji, gazecie. Bardzo zależało mi na namówieniu Wojtka do współpracy. Nie było go łatwo namierzyć. Nikt nie miał pomysłu ani wiedzy, gdzie się podziewa. Pamiętam, gdy jeździłem po Warszawie i po wielu godzinach spędzonych za kierownicą, w końcu znalazłem go na Bródnie w siłowni FitFun. Dał się namówić na jeden program, później na stałą współpracę. Cóż, zdarzało mu się przegrywać ze słabościami. Wydaje mi się, że wieczorem, gdy człowiek wypije lampkę wina to korzystanie z twittera staje się niebezpieczną zabawą, coś jak żonglowanie granatami bez zawleczki (śmiech). Trzeba wiedzieć, kiedy ten telefon odłożyć lub wylogować się z twittera. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczymy Wojtka w Cafe Futbol, na innych antenach Polsatu. Wyobrażam sobie duet ekspertów Hajto – Kowalczyk. Przecież to mieszanka wybuchowa! Niekiedy, a może w ogóle poza nimi, nikt nie doszedłby do słowa.