Kiedy byłem bardzo mały, to chodziliśmy do dzielnicowego klubiku. Moi bracia, kuzyni, wszyscy tam chodziliśmy. Każdy należał do jakiejś innej kategorii, bo każdy był w innym wieku. Ja byłem jednym z najmłodszych i jeszcze nie było mojej kategorii wiekowej. Roczniki '85 i '86 już trenowały. Brakowało im do składu jednego piłkarza i moja babcia powiedziała do trenera: 'Wystaw jego, niech on zagra'. A trener na to: 'Nie no, jak ja mam go wystawić. Jest za mały! Nie może grać'. No to moja babcia znowu, a wszyscy w klubie ją kochali, powiedziała: 'Wystaw go, wystaw'. Aż w końcu trener dał mi wejść na boisko. Strzeliłem wtedy chyba ze dwa gole, nawet nie pamiętam tego dobrze, bo byłem mały. I to jest właśnie historia, którą opowiadała moja babcia i którą wspomina cała moja rodzina.