Awans Polski na mistrzostwa świata 2018 już dawno zaklepany, LOTTO Ekstraklasa dalej pauzuje, Liga Mistrzów i Europy także, ale dziennikarze pisać przecież o czymś muszą. Obecnie na tapecie znajduje się transfer Eduardo do Legii, który podzielił użytkowników Twittera na twierdzących, że to świetne posunięcie stołecznego klubu, i przeciwników zatrudniania emerytów. A skoro mowa o zawodnikach zbliżających się do końca swojej kariery, na myśl nasuwa się jedno znane nie tak dawno nazwisko. Adrian Mierzejewski właściwie już od kilku lat szykuje się do przejścia w stan spoczynku, grając w ogórkowych ligach, co jednak nie przeszkadza pewnym osobom w sugerowaniu, iż powinien on pojechać z kadrą na mundial. Teoretycznie mógłby, lecz wiadomo, że i tak bilety do Rosji dostaną inni.
Nie wiem, czy dziennikarzom poszczególnych serwisów sportowych ktoś płaci za pisanie artykułów sponsorowanych na temat „Mierzeja”, ale nie jest to wykluczone, bo ostatnimi czasy można bez większych problemów natknąć się na teksty zachwalające formę Polaka. Ich autorzy piszą, ile to były gracz Legii Warszawa zdobył bramek w zagranicznych zespołach, które dotąd reprezentował lub ile kluczowych podań ma na swoim koncie. Co odważniejsi piszą o nim niczym o jednej z największych gwiazd ligi australijskiej i może rzeczywiście nią jest, ale akurat w tym kraju nie trudno ów status zdobyć. Podobnie zresztą, jak w Arabii Saudyjskiej, gdzie poprzednio występował Adrian. Bo to państwa, w których piłka nożna wciąż stoi na słabym poziomie. Podobnie zresztą, jak w Polsce, ale akurat nasza reprezentacja opiera się na zawodnikach grających w solidnych zagranicznych klubach, toteż ich postawa w biało-czerwonych barwach zamazuje nieco prawdziwy obraz nadwiślańskiej piłki. Tak samo, jak statystyki Mierzejewskiego z Turcji, Arabii i Australii pozwalają nam spojrzeć na niego bardziej łaskawym okiem.
Adrian Mierzejewski od dwóch godzin jest już w przyszłości. Sądząc po stanie nogawek, before odbywał się w basenie. #ALeaguePL pic.twitter.com/kO8gAOgDdg
— 1923 (@Leelujah) December 31, 2017
Swoich szans w reprezentacji miał on już w przeszłości wiele. W 41 meczach zdobył trzy bramki i zanotował dokładnie tyle samo asyst. Nie jego mizerne statystyki są jednak najważniejsze. Istotniejszym wydaje się fakt, że tak naprawdę trudno przypomnieć sobie jakikolwiek naprawdę dobry występ pomocnika w koszulce z orzełkiem na piersi. Ale że był on jednym z ulubieńców Franciszka Smudy, a jego następca Waldemar Fornalik nie potrafił znaleźć odpowiedniej klasy zmiennika dla playmekera z charakterystycznym zarostem, to grał on za plecami Roberta Lewandowskiego. U Nawałki wystąpił dwa razy i poszedł w odstawkę. Podobnie zresztą Adrian odstawił już kilka lat temu poważne granie w piłkę. Bo o ile jego turecką przygodę rozpoczętą od zdobycia miana najdrożej wytransferowanego gracza z polskiej ligi w historii (niedawno przebił go Jan Bednarek) można uznać za próbę zaistnienia w dobrej, zagranicznej drużynie, jego późniejsze przeprowadzki świadczą już zdecydowanie o czymś innym.
Gdyby bowiem Mierzejewski rzeczywiście chciał jeszcze powalczyć o coś z kadrą, po odejściu z Trabzonsporu, gdzie grał naprawdę solidnie w silnej lidze, poszukałby klubu na zbliżonym do niego poziomie. Al-Nasr Riad na pewno takim nie jest, ale że posiada bogatego właściciela, to udaje mu się skusić co raz jakiegoś niezłego grajka w stylu Polaka. Bo umiejętności nie można mu odmówić, o czym świadczą jego dobre występy w Turcji. Nie szło mu w reprezentacji, ale za czasów Smudy i Fornalika nie szło nawet „Lewemu”, więc trudno się dziwić. Kiedy jednak RL9 zamienił świetną Borussię Dortmund na jeszcze lepszy Bayern Mocnahium, jego kolega podążył inną, mniej ambitną, ścieżką.
Wiadomo, że pieniądze są ważne dla każdego i dobrze je mieć, a Adrian dzięki grze w Arabii ma ich na pewno sporo, ale nie próbujmy bawić się w Nawałkę i szukać wzmocnień reprezentacji w zawodnikach pokroju rozgrywającego Sydney FC. Mając zdecydowanie młodszego i bardziej utalentowanego Piotra Zielińskiego, Mierzejewski jest nam niepotrzebny. Bo o odwodzie pozostaje przecież także zaskakująco dobry jesienią w barwach Górnika Zabrze Rafał Kurzawa, który na pewno zostanie sprawdzony przez selekcjonera w meczach przed mundialem, a i istnieje spora szansa, że wystąpi w nim. Mierzejewski jest doświadczony – to fakt – ale to mistyczne doświadczenie bywa niekiedy mocno przereklamowane. Artur Boruc chyba tylko z tego względu przez kilka ostatnich lat bywał regularnie powoływany na mecze biało-czerwonych, gdyż grywał jedynie od wielkiego dzwonu i to w meczach bez większej stawki. Jeśli więc Mierzejewski ma teraz wejść w jego buty i jeździć przez pół świata na zgrupowania tylko w celu potrenowania z kilkoma dawnymi kolegami, lepiej sobie darować taki scenariusz. Poza tym byłoby to nie fair w stosunku do takich zawodników, jak Kamil Glik, Arek Milik czy Wojciech Szczęsny, którzy niedawno zamienili kluby na lepsze, chcąc się dalej rozwijać, a nie tylko więcej zarabiać i robić za gwiazdy w peryferyjnych ligach, jak Mierzejewski. On miał już swoje pięć minut, a Polonia ponad pięć milionów euro za jego transfer nad Bosfor. Z takim startem z polskiej ligi i po udanym pobycie w Trabzonsporze postanowił jednak wycofać się z poważnej piłki, więc z jakiego powodu miałby wystąpić na poważnej imprezie, jaką bez dwóch stań jest mundial? Jako fan egzotycznych krajów, Mierzejewski w Rosji raczej nie zwiedzi nic ciekawego, a i musiałby rywalizować ze zdecydowanie lepszymi piłkarzami niż ci, których ogrywał w Arabii Saudyjskiej, a teraz kiwa w Australii.
Grafika pobrana z www.Twitter.com