Gdy nie mam liczb z meczu, to jestem zawiedziony, bo one mnie nakręcają: do następnego treningu, najbliższego meczu. Wtedy chcę więcej, bardziej. Łatwiej się śpi i moja najbliższa rodzina wie, jak zachowuję się po meczu ze strzelonym golem lub zaliczoną asystą, a jak bez… są to ciężkie dni, pierwsza noc. Liczby mnie nakręcają. To też przyczyna dla której nie zostałem na dłużej w Premier League: nie miałem goli, zaliczyłem tylko kilka asyst. Musiałem zrobić krok do tyłu, by potem wykonać kolejne dwa do przodu.