Czy z nowego sztabu reprezentacji ktoś się odzywał? Nie. Widocznie jestem za słaby. Mają swoją grupę zawodników. Myślę, że ktoś wie, że w ogóle istnieję. Może kiedyś zadzwonią, a jak nie, to trudno, jestem szczęśliwy. Jestem w Berlinie, jesteśmy wiceliderem, w dobrych nastrojach spędzamy przerwę na kadrę. Lepsi bramkarze ode mnie też nie grają w swoich kadrach narodowych. Wiadomo, że każdy piłkarz marzy, żeby dostać powołanie. Jeśli mówi, że nie, to albo jest idiotą, albo kłamie. Ja też mam takie marzenie, ale powtarzam: nie można mieć wszystkiego. Nikt nie wie, co będzie za miesiąc, dwa. Jakbyś pół roku przed mundialem 2018 powiedział, że na mistrzostwa pojedzie Bartek Białkowski, też nikt by w to nie uwierzył. Ja robię swoje. Argumenty trzeba dać na boisku. Poprzez to, że Union ma najlepszą defensywę, poprzez to, że Gikiewicz jest chwalony. A co będzie, tego nikt nie wie. Szkoda tracić nerwy.