O co poszło? O słowa legendarnego polskiego bramkarza w "Przeglądzie Sportowym". A leciało to tak: "Boniek mówi o profanacji reprezentacji powołaniami piłkarzy, którzy nie grają, ale to on nieustannie wbija szpilki w selekcjonera i próbuje wymieniać ‘uprzejmości’. To jego zachowanie można nazwać profanacją, bo nie znam innego prezesa federacji, który byłby w mediach tak często jak Boniek i który nie wspierałby selekcjonera niezależnie od wszystkiego".