Od kilkunastu lat mówię, że powinniśmy wychowywać piłkarzy dla tych pięciu topowych lig. Reforma i podział ligi na dwie grupy zachwiały wprowadzaniem młodzieży, bo sezon ma dwa kulminacyjne punkty: najpierw wszyscy chcą się dostać do "ósemki", a jak tam nie awansuje, to jest zwalniany - nie tylko trenerzy, ale teraz też prezesi i dyrektorzy. A potem się gra o utrzymanie albo o puchary. Tu zrobiliśmy krok wstecz w kwestii wprowadzania młodzieży. Jestem zwolennikiem wprowadzenia tego przepisu, bo też nie ma większego wyboru. Stawki zagranicznych piłkarzy też poszły w górę - ci ludzie potrafią się dogadać i żądają coraz więcej, a my jako kluby nie potrafimy tego zrobić, by to uciąć. W topowych ligach nie ma takiego przepisu, ale my nie jesteśmy topową ligą, co często pokazujemy. Powinniśmy w stu procentach postawić na szkolenie. Nawet kosztem gry w pucharach, ale i tak w nich nie gramy. Musimy zrobić wszystko, żeby zdecydowanie podnieść poziom szkolenia, ale do tego muszą być bazy. Jeśli w ekstraklasie cztery zespoły trenują na jednym boisku przy minusowej temperaturze, to jak chcemy się rozwijać? Jesteśmy bardzo ubogim piłkarsko krajem.