On jest klubową legendą, choć w samej Legii być może nie chcą używać tego słowa. Rozwiązywanie jego sytuacji w ten sposób jest poniżej pewnego poziomu. Jeżeli jest prawdą, a z tego, co wiem, jest prawdą, że Arkadiusz Malarz był na liście zawodników, którzy jadą do Portugalii, zdążył nadać sprzęt, bo autokar wyjeżdżał wcześniej, po czym dowiedział się, że nie jedzie i nie miał w czym trenować w drużynie, do której został zesłany, to w każdej innej firmie byłby to zwykły mobbing.