Zgadzam się z tym, że jeśli chodzi o wynagrodzenie mojej żony, odbiór społeczny jest fatalny. Można było te pieniądze rozdysponować inaczej, szkoda, że tak się nie stało. Z pieniędzmi wypłaconymi mojej żonie nie jest do końca tak, jak się mówi. Ostatni przelew pokrywał jedynie VAT od wystawionych Wiśle faktur. Jestem pewien, że w grudniu nie wzięłaby żadnych pieniędzy, gdyby nie VAT, który musiała pokryć. Część pieniędzy wciąż jest niewypłacona. Z tego, co wiem, Wisła zalega między 60 a 70 tys. zł. Jeżeli ktoś zarabiał, prowadząc działalność biznesową i generując miesięcznie określony dochód, to na kolejnym stanowisku nie chce zarabiać mniej. Taka zresztą była umowa, że jeśli moja żona ma zostać prezesem Wisły, jej stawka zostanie wyrównana w przypadku, gdy nie będzie w stanie prowadzić działalności radcowskiej. W tej chwili straty spowodowane ostatnimi wydarzeniami są ogromne. Kancelaria pewnie przez długi czas nie będzie przynosić żadnych zysków, nie mówiąc o powrocie do obrotów sprzed 2016 roku. Trzeba będzie ją zamknąć i wystartować od nowa. Formalnie dziś nie jest zawieszona, ale nie prowadzi się w niej żadnych spraw