Berto... to bardzo pozytywna jednostka! Ale chłopak po ciężkich przejściach rodzinnych, dorastał w trudnym środowisku, co miało ogromny wpływ na jego życie. Szczegółów oczywiście nie zdradzę, ale proszę mi wierzyć, że tak było. Wiem, ponieważ uczestniczyłem w jego sesjach z panią psycholog, gdy starał się przepracować z nią wszystkie przykre chwile z dzieciństwa. Jego styl bycia trochę nie przyjął się w Polsce. To też problem polskiej szatni, gdy pojawi się wesołek, który się wygłupia, chodzi w słuchawkach, tańczy - takie zachowania odbierane są negatywnie. Łatwo też przypiąć komuś łatkę, w tym przypadku: grubaska. Kiedyś pojechaliśmy do Galerii Mokotów kupić mu telefon. Jeden z kibiców poprosił Berto o wspólne zdjęcie. Zrobili je na tle KFC, fotografia trafiła do internetu i się zaczęło. Że to pączek, że stołuje się w fast foodach. Choć przyznaję, że Berto miał przygotowaną dietę przez klubowego kucharza, ale wiem, że nie zawsze jej przestrzegał. Trudno było mu też z tego względu, że nie mówił w żadnym języku poza portugalskim. Kontaktował się w zasadzie tylko ze mną. Choć to ciekawe, bo jego żona jest Angielką, a on w tym języku słowa nie zna. Ale skoro mają już dwójkę dzieci, to jakoś udaje im się porozumieć. Mówiąc poważenie, Berto jest trochę niezaradny życiowo, ale jakby poświęcić mu więcej czasu, to byłby z niego duży pożytek.