Wydaje mi się, że Thierry Henry jako trener nie do końca wyszedł z roli piłkarza. Kiedy na treningach nie ćwiczyliśmy po jego myśli, denerwował się i zaczynał krzyczeć. Może to było niepotrzebne. Wchodził wtedy na boisko i pokazywał nam, jak mamy grać, dalej krzycząc. Może inny trener powiedziałby: "Chodźcie, zróbmy to razem", ale gdy Henry się zdenerwował, to wbiegał na boisko, zaczynał grać i pokazywać nam różne rzeczy. Krzyczał: "Spróbujcie odebrać mi piłkę". Piłkarze byli w większości spokojni, ale niektórzy mogli być też trochę zszokowani.