Takie porozumienia zawsze istniały w piłce. Szczególnie pod koniec sezonu patrzy się na terminarz, dużo się rozmawia. Po prostu powiedzieliśmy sobie: „hej, oni potrzebują punktów, więc nie przejmujemy się nimi”. W taki sposób zostawia się sprawę, nie mówi się nic więcej. Każdy kto grał w piłkę, był w tym świecie, wie, że coś takiego istniało na długo przed układem. Zakłady mają duże znaczenie. Pakt z Tarragoną był uzgodniony już po jesiennym meczu. Nie byłem wtedy powołany. Wiem tylko, że były kontakty i mieliśmy nie rozpowiadać głupstw. Tyle. Jak to się odbywa w praktyce? Zwyczajnie obniżamy intensywność gry. Nie wychodzimy na boisko, żeby „zabić”. Którzy zawodnicy obstawiali mecze? Tego nie wiem. Ja obstawiałem mecze, ale nigdy drużyn z naszej ligi. Ja stawiam w Lidze Mistrzów i w innych rozgrywkach. Czy dostawałem pieniądze od osób trzecich za zwycięstwa? Tak, były takie premie. One istniały od zawsze i nie sądzę, by bonusy motywujące do zwycięstwa były czymś złym. Są zabronione? Jasne, ale w tym przepisie jest sporo hipokryzji. Jak dostawaliśmy te pieniądze? Zawsze przekazywał ją zaufany człowiek, komuś bliskiemu jednego z piłkarzy.