Zawsze marzyłem, że jak już będę odchodził z Legii, to będzie jakieś fajne pożegnanie, pełny stadion, będę mógł wyjść z rodziną do kibiców, pomachać im. To najbardziej boli, że nie pozwolono mi godnie się pożegnać. Wiele osób chciałoby, abym przez swoje rozgoryczenie uderzył teraz w klub. O nie. To mój klub, to moje miasto. Tak, mam żal o to pożegnanie i zawsze to we mnie zostanie. Chciałbym podziękować kibicom, pracownikom, każdemu z kim miałem przyjemność współpracować. I to będzie zawsze bolało. Bo to, że Radović nie jest potrzebny jako zawodnik – nie ma problemu. To mój klub, tu wygrałem najwięcej, tu najwięcej dostałem, tu najwięcej dałem. Jedyne, czego chciałem, to po ludzku się pożegnać. Liczyłem na to. Tak się nie stało, żal zostanie do końca.