Spośród konstelacji gwiazd reprezentacji Brazylii, która została powołana na turniej Copa America 2019, jego świeciła niespodziewanie najjaśniej. Éverton Soares rozegrał znakomity turniej i wielkim stopniu przyczynił się do triumfu ekipy „Canarinhos” w mistrzostwach Ameryki Południowej.
Anonim przez duże „A”
Przed rozpoczęciem imprezy był dla wielu postronnych widzów graczem szerzej nieznanym. Ci którzy śledzili ligę brazylijską, to doskonale go pamiętają z Grêmio Porto Alegre. W zespole „Nieśmiertelnych” wyrobił sobie sporą renomę, błyszcząc na krajowym podwórku. 23-latek jest wierny barwom 2-krotnego mistrza Brazylii od 1. stycznia 2014 roku, gdy został wypatrzony przez skautów i sprowadzony z Fortalezy. W trakcie pięciu i pół roku uzbierał blisko 150 meczów w pierwszym zespole, zdobywając 38 goli i notując 10 asyst we wszystkich rozgrywkach.
Urodził się w mieście Maracanaú, położonym na północy kraju, zaledwie 20 km od Atlantyku. Z sezonu na sezon lewoskrzydłowy bądź napastnik robił systematyczne postępy, stając się coraz ważniejszym graczem Grêmio.
Przełomowym momentem dla Évertona Soaresa był rok 2018, kiedy to ustanowił swój rekord bramkowy (10 trafień) i 3 asysty w 24 meczach brazylijskiej Serie A. Został wtedy również triumfatorem Recopa Sudamericana po dramatycznym dwumeczu z Independiente (1:1 w obu meczach i wygrana seria rzutów karnych 5:4). Nie byłoby jednak to możliwe, gdyby nie największy sukces klubowy w karierze 23-latka – wywalczenie tytułu Copa Libertadores w 58. edycji rozgrywek w 2017 roku. Grêmio wówczas w wielkim finale o miano najlepszej klubowej drużyny w Ameryce Południowej uporało się z argentyńską drużyną, CA Lanús (1:0 w pierwszym meczu i 2:1 w rewanżu). Co ciekawe, bohater niniejszego tekstu obserwował poczynania kolegów z ławki rezerwowych, a w pierwszym starciu nawet pojawił się na murawie, zmieniając w 56. minucie Fernandinho Silvę.
Grêmio wie, jak transferować gwiazdy do Europy
Można odnieść wrażenie, że Éverton podąża drogą Arthura, który przecież niedawno był jeszcze jego klubowym kolegą przed transferem do Barcelony, w lecie zeszłego roku. Obaj co prawda pomocnikami, ale mają inne przypisane role i grają w diametralnie różnych sektorach boiska. Zostali jednak odkryci przez znakomicie rozbudowany system skautingowy, z którego słynie ekipa z Porto Alegre.
Urodzony drybler
Znakiem firmowym skrzydłowego „Trójkolorowych” jest rozpoczęcie akcji na lewej flance, efektowny drybling połączony z szybkim zejściem do środka i soczyste uderzenie prawą nogą w światło bramki. Swoim stylem gry bardzo przypomina Neymara, który również się w tym lubuje. Co więcej, Éverton jest piłkarzem niezwykle dynamicznym, a za jego szybką nogą nie nadążają rywale, których potrafi w kapitalny sposób minąć balansem ciała. Dodatkowo przemawia za nim uniwersalność. Dobrze czuje się na szpicy, gdzie w razie konieczności może się przenieść z lewego skrzydła. W lidze brazylijskiej jest uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy w grze „jeden na jednego”. Jego dryblingi w połączeniu z młodzieńczą fantazją, witalnością i pełnym profesjonalizmem są ozdobą spotkań. W „kiwkach” niemal nie ma sobie równych, a najlepszym potwierdzeniem tych słów, jest statystyka z sezonu 2018, kiedy to tylko jeden piłkarz był od niego w tym fachu odrobinę lepszy.
Everton Soares: Only Patrick (102) completed more dribbles than Everton (92) in the Brasileirao last season
— WhoScored.com (@WhoScored) 23 stycznia 2019
For more player stats -- https://t.co/8lC021X4mM pic.twitter.com/iTeWdx7Xuu
Nie będzie wielkim nadużyciem stwierdzenie, że liga brazylijska robi się dla Évertona za ciasna. W rodzimych rozgrywkach wywalczył już niemal wszystkie trofea, które były do zgarnięcia. W jego kolekcji znajdują się nie tylko dwa wyżej wspomniane puchary, ale także zwycięstwo w Pucharze Brazylii w 2016 roku, triumf w Gaucho 1. dywizji oraz 2. miejsce w Klubowych Mistrzostwach Świata 2017. Mistrzostwa Brazylii to w zasadzie jedyne rozgrywki, których nigdy nie wygrał.
Szczęśliwe zrządzenie losu
Życie pisze często różne scenariusze, ale powołanie skrzydłowego do pierwszej reprezentacji „Canarinhos” na turniej Copa America 2019, było prawdopodobnie jedną z najlepszych rzeczy, jakie spotkały go w dotychczasowej karierze. Selekcjoner Tite wysłał nominację graczowi Grêmio za kontuzjowanego Neymara. Jak się później okazało było to strzałem w „10”. Éverton nagle znalazł się w kadrze Brazylii na mistrzostwa Ameryki Południowej, w której roi się od gwiazd, a niektórzy mają na liczniku kilkadziesiąt spotkań. Piłkarz mógł poczuć się tam, jak osoba kompletnie niepasująca do tego towarzystwa (zaledwie 6 spotkań w reprezentacji „Canarinhos” przed rozpoczęciem imprezy i to tylko w meczach towarzyskich – przyp. red). Tymczasem na turnieju jego gwiazda rozbłysła pełnym blaskiem i potrafiła w fantastyczny sposób wejść w buty Neymara. Zaczął mistrzostwa jako rezerwowy, a zakończył jako król strzelców (3 bramki i 2 asysty!). Nikt nawet nie przypuszczał, że mógłby się o to pokusić, a tymczasem Brazylijczyk do wcześniejszych laurów klubowych dodał także pierwszy, indywidualny i to w barwach „Kanarków”.
Stał się bohaterem nieoczywistym i trafił do najlepszej „11” całego turnieju! Jakby tego było mało, to po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem dryblingu i na Copa America oglądał pod tym względem plecy, tylko samego Leo Messiego!
Only Lionel Messi completed more dribbles than Brazil's Everton Soares (23) at the 2019 CONMEBOL Copa América.
— Scouted Football (@ScoutedFtbl) 13 lipca 2019
• 31 dribbles attempted
• 19 dribbles completed
He completed a dribble ever 20 minutes. pic.twitter.com/BSEbXvK1Md
W dwóch pierwszych meczach fazy grupowej pojawiał się na boisku w końcówkach spotkań za Davida Neresa. Dopiero w trzecim spotkaniu z Peru wyszedł w podstawowym składzie, a jego premierowy gol w koszulce „Canarinhos” i asysta pomogły rozbić rywala aż 5:0! Od fazy ćwierćfinałów już zawsze wychodził od początku, robiąc sporo zamieszania na skrzydle. W wielkim finale z Peru także zdobył gola i to niezwykle ważnego, bo pierwszego, otwierającego wynik. Ostatecznie Brazylia wygrała 3:1 i mogła cieszyć się z 9. mistrzowskiego tytułu w swojej historii na kontynencie południowoamerykańskim.
Nie ulega żadnych wątpliwości, że Éverton został największym pozytywnym zaskoczeniem Copa America 2019. Co prawda, nie udało mu się wywalczyć statuetki dla najlepszego gracza turnieju, która powędrowała do Daniego Alvesa, ale dzięki efektownym akcjom skrzydłowego Grêmio mieliśmy na czym zawiesić oko.
Przeprowadzka do Europy kwestią czasu
Zatem nic dziwnego, że po zakończeniu kolejnej edycji mistrzostw Ameryki Południowej, posypały się oferty transferowe za 23-latka. Jego usługami jest zainteresowanych coraz więcej klubów ze Starego Kontynentu. „Globo Esporte” twierdzi, że są to: Atlético Madryt, AC Milan, Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Manchester United i Napoli. Brazylijscy dziennikarze spekulują, że Grêmio zacznie rozmowy z kontrahentami, jeżeli któryś z nich zaproponuje za skrzydłowego minimum 40-45 mln £.
Najnowsze doniesienia brazylijskiej prasy wskazują, że Éverton jest bliski przejścia do Arsenalu!
Everton Soares przejdzie w tym tygodniu testy medyczne przed przenosinami do Arsenalu.
— Tom Lybna (@Lajbneros_AFC) 15 lipca 2019
Kanonierzy złożyli wczoraj formalną ofertę za skrzydłowego, którą Gremio określiło mianem 'bardzo dobrej'. (Radio Grenal)
Według różnych plot, Gremio oczekuje/oczekiwało 40 baniek za 23-latka.
Co więcej, sam piłkarz odniósł się do tych plotek i potwierdził w rozmowie z serwisem brazylijskim „esporte.uol.com.br”, że jest jeden klub, który bardzo chce go pozyskać:
– W tej chwili mam ofertę na talerzu, ale nie mogę podać nazwy tego klubu. Tak jak nie mogę obiecać, że będę tu ponownie w czwartek, kiedy będziemy grać przeciwko Bahii. Zobaczymy.
Co ciekawe, piłkarz ostatecznie wystąpił w tym spotkaniu (1:1) i nawet zdobył bramkę! Nie oznacza to jednak, że długo zagrzeje miejsce w ekipie z Porto Alegre. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jego przygoda z brazylijskim klubem powoli dobiega końca.
Zdaniem dziennikarzy „UOL”, Grêmio chce 36 mln £ za Évertona Soaresa i nie będzie przystępować do negocjacji z żadnym klubem, który nie zaproponuje właśnie takiej kwoty. „Kanonierzy” powalczą o gwiazdę ligi brazylijskiej m.in. z Atletico Madryt, które jest gotowe zapłacić za niego 30,5 miliona £.
Dominik Lenart