Przez długi czas ciągnęło się za mną, że powinienem odejść z Legii za 20 milionów euro. Im bliżej transferu, tym częściej przypominano, za jakie pieniądze miałem zostać sprzedany. Ostatecznie Dinamo zapłaciło za mnie 5,5 mln euro, wydaje mi się, że to duża kwota. Gdy trafiłem do Moskwy, byłem najdroższym piłkarzem, którego Dinamo kupiło od wielu lat. To działało na moją korzyść, bo uważano, że skoro tyle kosztowałem, to muszę wiele potrafić. Widziałem, że koledzy z drużyny od początku mi ufają, często dostawałem piłkę. To pomagało mi rozwinąć skrzydła, dzięki temu częściej wchodzę w pojedynki, nikt nie mówi nic złego, gdy stracę piłkę. W sierpniu za 20 milionów euro przyszedł do nas jednak z Borussii Dortmund Maximilian Philipp. Przejął po mnie pałeczkę. Bardzo mi to odpowiada, nie lubię być na pierwszym planie.