Przypominam sobie, że byłem bliski płaczu, gdy musiałem mu przekazać, że jego czas w Monachium minął. Zrozumiał to. Wstał z krzesła, przytulił mnie i powiedział: "Wszystko jasne. Już nie jesteś moim szefem, ale pozostajesz moim przyjacielem". Nie spodziewałem się tego, rozpłakałem się. Myślałem, że jest trochę zły, bo musi odejść. Ale pokazał, że jest wielką osobowością. Wyniki nie były takie, jakich oczekiwał klub. Ale Carlo to dobry człowiek. Do dziś jest moim przyjacielem.