Od dłuższego czasu się pilnuję. W Wiśle zachowałem się naprawdę dobrze, teraz też staram się nie robić podczas meczu żadnych głupot. Mimo że na prawie każdym stadionie jestem prowokowany, wytrzymuję ciśnienie. Wyzwiska słyszę już podczas rozgrzewki. Ludzie robią to często tylko po to, by potem pochwalić się kumplom, że wyzywali Peszkę. Czasem chce mi się z tego śmiać, często jeszcze bardziej mnie to motywuje, by odpowiedzieć im podczas meczu. Ale zazwyczaj nie reaguję. To jak z McDonald's . Widzę go codziennie, ale to nie znaczy, że każdego dnia w nim jadam. Jest pokusa, ale potrafię się powstrzymać. Tak samo jest z prowokacjami. Słyszę je, ale ignoruję. W Gdyni trybuny są bardzo blisko linii, każdy może cię zaczepić, opluć. Gdy ktoś do mnie krzyczy: „chodź się napij wódki”, to odpowiadam: „z twoją kobietą bym się napił”. Staram się tego nie robić, ale kiedy ktoś przesadza, nie wytrzymuję.