Thomas nic się nie zmienił. Gdy grałem w St. Gallen i przechodziłem rehabilitację kolana w Monachium, często oglądałem mecze Bayernu. Po spotkaniach chodziłem na kolacje do specjalnego pomieszczenia. Gdy Thomas mnie zobaczył, od razu do mnie podbiegł, przywitał mnie i uściskał, jakbyśmy nie przestali nigdy trenować razem. Na boisku również porusza się dalej w ten sam sposób. Co prawda, pod względem umiejętności jest na zdecydowanie innym poziomie, bo trenuje z najlepszymi, ale wciąż zachował swój specyficzny sposób poruszania. Pamiętam jego debiut i gole, jakie strzela obecnie. Wciąż takie same. Uderza głową, piłka odbija się od dwóch rywali, wpada do siatki, a Thomas ma rozbity łuk brwiowy. To duża umiejętność tak samo jak pokonywanie ostatnich metrów, które bolą najbardziej, czy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Dla mnie to światowa czołówka.