Sebastian Mila wskoczył na drążek i podciągnął się 12 razy z nachwytem. Cała liga mówiła, że jest leniem i nie potrafi biegać. A ja patrzę na wykres z GPS-u i widzę średnio 12 kilometrów przebiegniętych w meczu. Milos Krasic z Sebastianem tworzyli duet w szatni przekonujący wszystkich do pracy. W Turcji wychodziliśmy na zgrupowaniu biegać przed śniadaniem "tlenówkę", a zaczął padać deszcz. Wichura jakby się ktoś powiesił. Mówię:
— Panowie chyba odwołamy…
Sebastian wziął kartkę z zapisanymi wartościami tętna i przeczytał każdemu dane: "panowie do roboty – idziemy biegać".
Jak ktoś chce być przygotowany, to nie trzeba go trzymać za mordę. Inny przykład: Kuba Wawrzyniak. Przychodził, dopytywał o ćwiczenia. Po dwóch tygodniach prawie się obraził, bo nie miałem dla niego rozpiski. Mówię: przyjdź jutro. Wyobraź sobie, daje mu te ćwiczonka a on pyta:
– Dlaczego ma robić to i to?
– Słuchaj dwa tygodnie temu, we wtorek, robiliśmy podobne ćwiczenie w trakcie rozgrzewki, a ty wykonałeś je tak i tak?
– No zgadza się.
– I widzisz Kuba, to trzeba zrobić inaczej, żebyś miał większy zakres ruchu.
On te ćwiczenia wykonywał potem regularnie i rutynowo przed treningiem zasadniczym. Świadomy zawodnik nie liczy na to, że trener go rozgrzeje w kwadrans. Musi przyjść wcześniej i zrobić swoje. To jest ABC. Tak robił Mila, Wawrzyniak a nawet Peszko, którego nie sposób "zajechać".