Gattuso był fantastycznym człowiekiem, zależało mu na zawodnikach, o sobie myślał rzadziej. Złapaliśmy świetny kontakt i kiedyś zapytałem go: „Po co ty tu w ogóle siedzisz?”. Odpowiedział: „Mereba, na koncie mam jakieś 40 mln euro, we Włoszech ze 40 domów. Mógłbym polecieć do Dubaju i palić cygaro. Ale kocham piłkę, chcę pomóc temu klubowi”. Doszło do tego, że zaczął płacić piłkarzom z własnej kieszeni, bo niektórzy nie mieli nawet za co kupić jedzenia. Ja też dostałem od niego pieniądze, z siedmiu pensji otrzymałem bowiem tylko dwie. Bardzo dobrze wspominam Gattuso, do dziś mamy kontakt. Dzwonił nawet niedawno. Zadzwonił pewnego dnia, żebym się pakował, ponieważ podpisuje umowę z Anży Machaczkała. Ostatecznie negocjacje upadły. Później prowadził włoską Pisę i też chciał mnie sprowadzić. Niestety na przeszkodzie stanęły przepisy Serie B dotyczące zatrudniania graczy spoza Unii Europejskiej.