Przybyłem do Barcy. Byłem pierwszy raz w Europie po ciągłym graniu w Argentynie. Dołączyłem do drużyny z wieloma ważnymi graczami, dzięki czemu występowałem u boku Ronaldinho. Prawdziwy mistrz. Bardzo pomógł mi w ustawieniu na boisku i poza nim. Na początku było mi bardzo trudno się zintegrować, wejść i zrozumieć grupę. Gdy wróciłem do domu to nagle Ronaldinho przyjechał do mnie, otworzył drzwi kopnięciem, wszedł i mnie zabrał. Poszliśmy razem na obiad i przedstawił mnie miastu. On zawsze taki był. Chłopak, który angażował cię poza boiskiem, bo miał tą swoją niepowstrzymaną radość życia. Wtedy stworzyliśmy w Barcelonie naprawdę miłą grupę i do dziś mamy kontakt. Rafa Marquez, Guly, Thiago Motta i Belletti - oni wychodzili ze mną. Byliśmy bardzo blisko siebie. Fantastyczna grupa, która robiła wyniki na boisku.