Jak zareagowałem na obraźliwe transparenty na stadionie Legii? Na początku to był szok. Trochę strach. Dla mnie, ale też pracowników mojej firmy. Bo zanim na stadionie pojawiły się transparenty, fala hejtu wylała się na nas najpierw w internecie, na Facebooku. Pracownicy się bali. Okazało się, że musimy na naszych służbowych autach zasłaniać logo Sii. Dyrektorzy krzyczeli, że to dramat, że firma ucierpiała PR-owo. Pomyślałem, ok, hejt w internecie to pewnie sprawka jakiś dzieciaków. Sam byłem takim kibicem, gdy miałem 16–17 lat chodziłem Kop de Boulogne, trybunę najzagorzalszych fanów PSG na Parc des Princes. Ale to nie była prawda ani o Legii, ani o Polonii. Wszystko skończyło się jednak bardzo pozytywnie. Zaczęła się akcja #BonjourGregoire, zacząłem też dostawać mnóstwo wiadomości od kibiców Legii, którzy trzymali za mnie kciuki. Odzywali się znajomi, rodzice dzieci ze szkoły, pracownicy Sii, wszyscy dodawali mi otuchy i mnie wspierali.