Całą sytuację odebrałem bardzo po ludzku. Kante bardzo ciężko pracował i mocno walczył, by wrócić na boisko. Łatwo mógł opuścić, ale "zapierniczał" przez 6 tygodni i właściwie w pierwszym meczu doznał urazu. Frustracja i złość, które w nim się pojawiły, były ogromne i to był moment, w którym zareagował. W klubie wszyscy to rozumiemy i nie postrzegamy tego jako brak szacunku. Jose codzienną pracą pokazuje swój szacunek do Legii.