Kilka dni temu obudziłem się w łóżku i zobaczyłem coś dziwnego, leżącego obok mnie na poduszce. Znacie to uczucie, kiedy budzicie się z naprawdę dobrego snu i wszystko nadal wydaje się snem? Moja pierwsza reakcja była taka: "Co? Jak to się tu znalazło?". Byłem na ceremonii i otrzymałem nagrodę. Ale wydawało się to zbyt dziwne, aby mogło być prawdziwe. Potem złapałem to coś i pomyślałem "Wow, to nie był sen, to była prawda. Nazwali cię najlepszym piłkarzem świata, a trofeum zabrałeś ze sobą do łóżka". Naprawdę musiałem uważnie się w nie wpatrywać, aby zrozumieć, co osiągnąłem. Jeśli mam być szczery, wciąż nie do końca zdałem sobie z tego sprawę. Przed ceremonią wiedziałem, że miałem wspaniały rok z Bayernem i mogę wygrać tę nagrodę. Może nawet na to zasłużyłem. Ale w Polsce mamy kompleks niższości. Nigdy nikogo nie nazwano najlepszym graczem na świecie. Kiedy jesteś dzieckiem, nie masz gwiazd do naśladowania. Mamy poczucie, że nikt u nas nie jest wystarczająco dobry, że nigdy nie osiągnie szczytu. Dzieciaki z Polski nie mają być najlepsze na świecie. Po prostu nie powinno tak być. Więc kiedy otrzymałem trofeum, nie mogłem w to uwierzyć. Wiem, że ludzie myślą, iż to banał, ale życie naprawdę zaczęło migać mi przed oczami. Widziałem moje pierwsze kroki z piłką, pierwsze mecze na błotnistych boiskach i wszystkich ludzi, którzy pomogli mi dojść do tego miejsca. To było jak film.