Nie grałem ofertą Górnika. Kiedy w poniedziałek pojechałem na rozmowy, na wstępie poinformowałem pana Płatka, że mam cały czas też kilka propozycji z innych klubów, ale przyjechałem na spotkanie do Górnika ze względu na szacunek, jaki do niego mam, a przede wszystkim z uwagi na trenera Marcina Brosza, któremu w swojej karierze bardzo dużo zawdzięczam. Na pewno nie było tak, jak przedstawił to Artur Płatek. Nie oszukałem i nie wykorzystałem Górnika. Nie było mowy, że jesteśmy już dogadani i podpisujemy umowę. Wieczorem Górnik miał zresztą ligowy mecz, a dyrektor Płatek zaznaczył, że musi jeszcze porozmawiać z zarządem na temat ostatecznych warunków mojego kontraktu i poprawek na ofercie, którą mi przesłał przed meczem, bo nie pokrywały się one w 100 procentach z tym, o czym rozmawialiśmy. We wtorek rano, około godziny 10–11, rozmawialiśmy jeszcze raz i poinformowałem go ponownie, że mam cały czas inne atrakcyjne propozycje i potrzebuję więcej czasu do zastanowienia. Nie było w tym nic dziwnego i bulwersującego, takie rzeczy przecież się zdarzają.