Powiedziałem, że czy mu się to podoba, czy nie, jestem jego trenerem. I jeśli mu to nie pasuje, to niech zmieni klub. Po tych słowach Patryk mnie odepchnął, zaczął wyzywać, chciał mnie bić. Matko Perdjić go odpychał. Miał pecha, bo może by się to rozeszło, ale akurat obok byli włodarze klubu, bo wiadomo – było zwycięstwo, wszyscy przyszli do szatni. Jeśli Matko Perdjić by go nie trzymał, to pewnie by mnie uderzył. Znając jego temperament, widząc, w jaką furię wpadł, pewnie by tak było. Wszedłem do szatni i mówię do „Małego”: mamy ten sam herb na koszulce, musimy się szanować. Czy ci się podoba, czy nie, jestem twoim trenerem. Patryk nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: roz***us, konfitura, frajer, c**a, pedał. Stałem w szatni, zszokowało mnie to, bo nie jestem żadną z tych osób. Ale jestem tylko asystentem trenera, co mogłem zrobić?