Osobiście czułem się trochę samotny w szatni Barcy. Nikogo ze mną nie było, a to dla mnie nie jest klubowa piłka nożna. W ostatnim roku miałem trudny okres. Czułem, że przeze mnie przegraliśmy w Turynie, zabili mnie, a przecież w drużynie jest jedenastu zawodników. Sam potrzebowałem wsparcia. Na przykład, gdy popełniałem poważny błąd. Ale następnego dnia nikt się do mnie nie odzywał, nawet Luis Enrique. Wszyscy teraz zabijają Lengleta. Wiem, jak to jest. Musi postarać się myśleć pozytywnie, odwrócić to i dać z siebie wszystko.