W pewnym momencie chciałem zrobić sobie przerwę. Nie chodziło jednak o opuszczenie futbolu. Byłem szczęśliwy, kiedy trener na mnie nie stawiał i mogłem spędzić mecz na ławce rezerwowych. Nie chciałem w ogóle grać w piłkę, bo byłem myślami zupełnie w innym miejscu. Nie potrafiłem się skoncentrować na grze i ta sytuacja miała ogromny wpływ na moją dyspozycję. Mieszka za mną mój brat. Raz udało mu się nagrać film, na którym po prostu gapiłem się w jakiś punkt przez kilka minut. Zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. On też nie wiedział, co się dzieje. Postanowiłem porozmawiać z ludźmi, którzy pracują w klubie. Opowiedziałem im, z jakimi kłopotami się zmagam. Mogłem się poddać, ale oni starali się mnie z tego wyciągnąć. To pomogło mi też w trakcie izolacji. Zresztą ten okres był dla mnie kluczowy. To wtedy nastąpił przełom, bo oglądałem swoje mecze z Mistrzostw Świata i myślałem „Tak, to jest Jesse Lingard”.