Zadzwoniłem do niego od razu. Powiedziałem: "Co się dzieje? Powiedz mi, że kłamiesz. Powiedz, że tam nie idziesz". Mam to w telefonie. Z każdej rozmowy próbowałem wydobyć jego "nie". Jestem taki sam jak kibice. Nie chciałem, żeby moje dzieci zobaczyły Ronaldo w stroju Manchesteru City. Piłkarze szanują i rozumieją kibiców, ale jednocześnie to biznes. Jeśli Manchester City byłby jedynym klubem, który mógłby kupić Ronaldo, to jako jego kolega bym to uszanował. Gdyby przy stole były oba kluby, a on wybrałby City, to wtedy można by się wkurzyć. Na szczęście Ronaldo rozumie i szanuje swoje dziedzictwo.