Z Kastratim to jest jak z nową sokowirówką. Trzeba nauczyć się ją obsługiwać, żeby zrobić dobry sok. On jest z nami raptem tydzień. W międzyczasie poleciał jeszcze załatwiać wizę do Serbii, bo tam to musiał zrobić. Jest z nami krótko, wiemy, jakie są jego atrybuty, poznaliśmy je w Zagrzebiu, gdzie nie mogliśmy go sztafetą dogonić, po wejściu na boisku zagrana piłka na wolne pole i pokazał szybkość, jaką ma. Pamiętam jak Maik goniąc go prawie zemdlał. Już wtedy zwróciliśmy na niego uwagę. Nawet nie wiedziałem, że jest możliwość wzięcia tego zawodnika.