Poznałem tego chłopaka, gdy nikt go nie znał. Dopiero co skończył 19 lat, nie mówił słowa po angielsku, niemiecku, pochodził z innego świata. Był jednak przy tym tak bardzo zdeterminowany, by osiągnąć sukces, że nie było przeszkody, której nie byłby w stanie pokonać. Salaha nikt w Europie nie chciał zaprosić nawet na testy. Kiedy mówiłem dyrektorowi sportowemu jakiegoś małego klubu z Bundesligi, że mamy fantastycznego zawodnika, odpowiadał: „Nie wezmę Araba, oni nie mają odpowiedniej mentalności”. Przez pierwsze trzy dni w Bazylei był tragiczny. Nic nie rozumiał. Czwartego dnia drugi skład FC Basel rozegrał sparing z kadrą olimpijską Egiptu, Mohamed strzelił trzy gole. Szwajcarzy uznali, że skoro nic nie kosztuje, to niewielkie ryzyko, wezmą go. Z człowieka, który ledwo był w stanie powiedzieć „hello” stał się osobą, która czuje się odpowiedzialna nie tylko za swój kraj, ale cały świat arabski. Mówi o tym, jakie są potrzebne zmiany, o większym szacunku dla kobiet, dzieci. Gdy był młody, prowadziliśmy z nim na ten temat rozmowy, podczas kolacji opowiadaliśmy, jakie nastawienie jest do tych kwestii w Europie, w Stanach. Takimi dyskusjami próbowaliśmy otworzyć młodym ludziom oczy i głowy. Kilka lat później widzisz, że to się udało, że z tego chłopaka stworzyła się tak ogromna osobowość. Dokonał tego, bo ani na chwilę w siebie nie zwątpił. To jest kluczowe.