Po wyjściu ze stadionu, po meczu Legii z Leicester, szliśmy ulicą Łazienkowską. Zanim doszliśmy do końca ulicy podeszło do mnie dwieście może trzysta osób, z każdym zrobiłem sobie zdjęcie, każdy mówił coś sympatycznego, poklepywał po plecach. To fajne, bo świadczy o tym, że dobrze wykonałem swoją robotę i zostawiłem po sobie kilka niezapomnianych wspomnień.