Wiele rzeczy było omówionych i opracowanych wcześniej, natomiast potem koncepcja się zmieniła. Marek Papszun to bardzo dobry szkoleniowiec, inteligentny człowiek. Zgadzaliśmy się w wielu kwestiach. Po rozmowach byłem przekonany w 80 procentach, brakowało niewiele, ale nie mogłem podjąć wówczas decyzji. Potrzebowałem czasu na rozmowy z innymi kandydatami. Potem Marek podpisał umowę z Rakowem, więc temat Legii na razie się skończył. Potrzebowałem więcej czasu, miałem dwóch innych kandydatów, przeanalizowałem pracę każdego z nich, porównałem, jacy trenerzy sprawdzali się w Legii w przeszłości, a którym się nie powiodło. Jedną taką analizę wykonałem sam, drugą przygotowała firma zewnętrzna, co ma mi pomóc w podjęciu decyzji. Podpisywanie umowy z Markiem na przełomie roku byłoby przedwczesnym ruchem. On też nie mógł czekać, do 31 grudnia miał się określić, czy przyjmuje propozycję nowego kontraktu z Rakowa. Wtedy wchodziła w grę jeszcze reprezentacja Polski. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez wzajemnych pretensji i żalu. Decyzja zapadnie w najbliższych tygodniach, pewnie nie zdążymy przed startem rundy, ale mogę powiedzieć jedno: mam ogromny ból głowy związany z wyborem. Tylko dwie osoby znają oba nazwiska.