Ja mam rodzinę i bliskich rozsianych po całej Ukrainie i w każdym z tych regionów nie dzieje się dobrze. W niektórych miastach jest po prostu katastrofa. Ja straciłem łączność z ciotką, jak coś wybuchło i nie mamy z nią teraz kontaktu. Nie wiemy, czy żyje. Nie da się tego opisać. Tam jest piekło. Jest bardzo ciężko. Sam nic nie mogę zrobić. Małe dzieci chronią się w piwnicach. Brat cioteczny, który ma pięć lat siedzi w takiej piwnicy, a nad głową przelatują mu samoloty, wybuchają bomby. Bliscy ani nie mogą wyjechać, ani nic nie mogą zrobić.