Miałem wstępną umowę z wielkim Olympique Marsylia, ale nie chcieli czekać. Wzięli Gignaca. Gdzieś mam też w głowie, że był moment, w którym mogłem trafić do Arsenalu, ale… nie udało się i nie ma co do tego wracać. Było jak miało być. I ja naprawdę niczego nie żałuję. Było fajnie i nadal jest na szczęście fajnie, choć przeciez zupełnie inaczej niż kiedyś.