Milik ma potencjał, aby być napastnikiem numer jeden w wielu klubach. Dlatego w tym aspekcie jego decyzja o przejściu do Juventusu nieco mnie jednak zdziwiła. Bo musiał być świadomy tego, że w zdecydowanej większości ważnych meczów będzie jednak zaczynał na ławce. Tak będzie na przykład w najbliższym meczu przeciw PSG, który zacznie Vlahović. Wprawdzie Allegri przymierzał się do tego, aby Vlahović grał z Milikiem, ale według mnie to nie zadziała. Przypomina mi to sytuację z 2016-2017, z Higuainem i Mandżukiciem. Początki Milika w Juventusie? To wejście w wielkim stylu. Dwa gole w ciągu kilkunastu minut w dwóch meczach musi robić wrażenie. To coś niesamowitego. Polak zyskał tym wielu fanów, bo nie ukrywajmy - sceptyków co do jego transferu też nie brakowało. Ale ci sami niedowiarkowie są teraz bardzo szczęśliwi. Wiemy, że w piłce czasem wszystko szybko się zmienia, ale w tym momencie można powiedzieć, że transfer Milika to po prostu majstersztyk Allegriego. To była bardzo inteligentna operacja. Jak powiedziałem, jest mało prawdopodobne, że na przestrzeni sezonu Vlahović straci pozycję numer jeden. Wprawdzie Allegri próbuje przystosować Keana do gry na skrzydle, ale to nie wychodzi. Milikowi też będzie bardzo ciężko, chyba że zdecydowałby się na taką rolę jak Morata u Ronaldo, gdzie Hiszpan otwierał przestrzenie dla Portugalczyka. Tyle że w ostatnich latach Milik udowadniał, że jest świetnym strzelcem, ale niekoniecznie świetnym asystentem. Według mnie spokojnie może strzelić 10 goli, choć znów trzeba to podkreślić: wszystko zależy od tego ile minut da mu Allegri. Natomiast jako rezerwowy Arek będzie się musiał przyzwyczaić do tego, aby być skutecznym w ostatnich minutach meczu.