To nie jest kwestia wiary, tylko obiektywnej oceny. A prawda jest taka, że my wciąż żyjemy jednym meczem, jaki nasza kadra rozegrała pod wodzą obecnego selekcjonera. Tym ze Szwecją, który dał nam awans na mundial. W Lidze Narodów nie mamy za to na razie zbyt wielu powodów do zadowolenia. Z Holandią w Rotterdamie nasza gra mogła się podobać, ale już w obu meczach z Belgią bardzo słabo to wyglądało. Wygraliśmy, ale to był tak naprawdę mecz z rezerwami Walii, bo nasi rywale cztery dni później grali przełożony z powodu wojny baraż o mundial z Ukrainą. Nie chciałbym oczywiście umniejszać zasług naszej drużynie, ale jeśli mamy dobrze wypaść na mundialu w Katarze, to trzeba powiedzieć to głośno. Pora już przestać żyć meczem ze Szwecją.